niedziela, 13 stycznia 2013

Drrr....czy to dzwonek czy coś innego XD


A więc już wyjaśniam ten dziwaczny tytuł notki. W święta sylwestrowe zdążyłam obejrzeć anime, które już zachęcało mnie do tego od dawna, ale brakowało na nie czasu. A tytuł to Durarara (w skrócie właśnie Drrr)!Dzisiejsza notka będzie w całości poświęcona na ten tytuł.

Z jego fabuły niespecjalnie jest co opisywać, wszystko toczy się wokół gangów i walk.... dodając moce nadprzyrodzone (np.miecz, który opętuje ludzi) i niejaką Celty -Dullahana (Jeździec Bez Głowy), szukającej swojej głowy ;P Co nie znaczy, że jest nudno, bo dopełnieniem jest masa ciekawych postaci! Moimi ulubieńcami jest trójka z nich, więc dam wszystkie fotki, które znajdują się na moim kompie XD

                                                                 IZAYA ORIHARA

Ten bohater zainspirował mnie do obejrzenia tego anime już z samego wyglądu, nawet nie wiem czemu ^.^
Alke się opłacało, bo charakterek też ma interesujący! Jest ulicznym informatorem, który kocha (dręczyć) ludzi i ma z tego mnóstwo zabawy jak oni się męczą z problemami. Do tego ma na pieńku z takim jednym Shizuo, który ciągle chce go zamordować, ale staje z nim do walki jak równy z równym (pomimo ogromnej siły przeciwnika). Ma dwie siostry bliźniaczki chodzące do gimnazjum, ale z braciszkiem to więcej traktują się jak przyjaciele. No i one są ogromnymi fankami brata Shizuo ^^  

Teraz inne fotki Izayi:

 Izaya w swojej pracowni, w której zdobywa wszystkie informacje i potem wykorzystuje je w różny sposób.

Przeważnie ma taki cyniczny uśmieszek co niektórych wkurza i to zdrowo XD

Zrobił sobie lekką przerwę w pracy na przemyślenia ^.^


Izaya ze swoją bronią, którą zresztą włada doskonale, a zdawało by się, ze to taki niepozorny scyzoryk!

A tu zrobił sobie przerwę na bento - sushi ;-)

Izaya w wielkim mieście XD

Podoba mi się ta metafora tu przedstawiona -on wszystkich ludzi traktuje właśnie jak pionki szachowe.


Takie miłe powitanie ze Shizu-chanem to tylko pozory....po tym zapowiadała się niezła akcja!

I taka lekko przybita minka Izayi...

                                                                

                                                            SHIZUO  HEIWAJIMA



Drugi z mojej trójki ulubionych postaci  w tym anime. Chociaż na początku miałam co do niego pewne obiekcje, okazał się być miłym gościem. Ma ogromną siłę i jak się wkurzy wyrywa znaki drogowe i potrafi z łatwością rzucać ciężkimi przedmiotami, takimi jak automaty z napojami! Sam twierdzi, że nie znosi przemocy, więc ta siła mu jest niepotrzebna....no i przez to nie może się opanować jak się zezłości (taki odruch bezwarunkowy). A najbardziej właśnie wkurza się jak widzi Izayę, ale tu obędę się bez spoilerów dlaczego tak jest ;P Ma młodszego braciszka, który jest aktorem...trudno określić relacje między nimi pomiędzy zazdrością, a troską o siebie XD Nie mam z nim więcej fotek jak na razie ;P

I taki bonusik:

Izaya z Shizu-chanem już prawie mięli rozegrać ostrą walkę między sobą (nożyk VS metalowy pręt z krawężnika), a tu nagle Celty na motorze im przerwała. Minki mięli bezcenne, prawda? XDD
 


                                                                  KIDA MASAOMI

I ostatni z bohaterów, których polubiłam, by tak dokładniej ich opisać. Najbardziej u niego spodobał mi się głos! Potem dopiero ogarnęłam całokształt z charakterem i wyglądem - na początku wydawało mi się, że taki spoko i na luzie chłopak, który lubi podrywać wszystkie dziewczyny. Teksty też ma całkiem niezłe, co nawet mnie nie wkurzało XD Potem dowiadujemy się o nim kilka bardziej złych rzeczy (przeszłość związana z gangiem - Żółtymi Szalikami). A tak naprawdę bardziej to związany jest z jedną dziewczyną, tyle, że przez większość anime się do tego się za bardzo nie przyznawał ;-))

I parę jego fotek:

Kida w szkole, choć niekoniecznie jest wzorowym uczniem, to przynajmniej  nadrabia innymi swoimi dobrymi cechami ;P


Smile;)))

I lekka irytacja ^.^

Z nim to jeszcze mam kilka fotek ruchomych, więc też je wstawię, a co mi tam XDPodziwiajcie wybryki Masaomiego ;)))

Bez komentarza ;-)
 

Bang, bang! -prawie jak z prawdziwego karabinka, nie ma co...

Świetny uśmiech;)

I czego on się tak boczy? XD


Cały w kwiatkach ;P

Hipnotizing XD

 

On uwielbia gadać o wszystkim i o niczym ważnym też ^^

Proste ok XD

 Kiss, kiss ;***


Koci pyszczek ;3 Nyanowo ;-P

I zbiór kilku minek robionych przez sekundę Kidy razem ;D

Dobra, dość o bohaterach, także fascynacja tym tytułem przelała się mi na opowiadanie, więc postanowiłam je tu publikować przez jakiś czas... a nuż kogoś zachęci do obejrzenia, kto wie....

~~~~
  Aggie powraca z nowym opowiadaniem! Ale nie wie, jak długo wytrzyma (z opkiem nie blogiem oczywiście), więc cieszcie się tym, co dodała, póki jest! ^.^


                                                                    I rozdział

Miłość, szczęście, nienawiść, smutek. Te uczucia krążą w każdym mieście, jakie znajduje się na tym ponurym świecie. Każdy kiedyś doświadcza jednego z nich po kolei, aż w końcu w zależności od swoich wyborów zakańcza swe życie z jednym z nich.
Bogacze, pozerzy, osiłki, gangsterzy, słabeusze. Wszędzie się od nich roi. Nie mają, co ze sobą zrobić. Mając swój cel w życiu, czy niepoliczone rachunki muszą dopiąć swego, obojętnie w jaki sposób, po prostu muszą.
Ogień, woda, ziemia, powietrze. Skoro każdy jeden żywioł musi współgrać drugim, to i zapewne to samo musi się dziać w świecie ludzi, gdzie jednak jest inaczej. Wszyscy mają swoje tajemnice, które odkrywają tylko przed wybranymi przez nie osobami. Niektórzy odważni i otwarci będą się żalić każdemu, kto niekoniecznie mógłby im pomóc, więc żyją tak dalej ze swoimi problemami dopóty nie trafią na człowieka, który okaże się być pomocny.
Rok za rokiem, dzień za dniem. Czas upływa, a życie trwa. Jest takie, jakie jest i nikt tego nie może zmienić. Tak po prostu musi być. Tak naprawdę każdy działa na własną rękę, bo to, czy ktoś mu pomoże, również zależy od niego.
Powierzyć mu swój sekret?
Czy mogę mu zaufać?
To moja żona…
To mój mąż…
Czy mnie zrozumie?
Przyjaciel…
Rodzic…
Niczego tak naprawdę nie możemy być pewni. Ludzie potrafią okłamywać ludzi. Być kim innym, niż tym, za kogo się podają. Czasami kończy się to samobójstwem albo śmiercią z ręki kogoś, kogo uważaliśmy za bratnią duszę, czy przyjaciela. Tego, któremu mogliśmy zaufać.
Świat nie jest piękny, każdy to wie. Niektórzy po prostu za dużo sobie wyobrażają, opłakują to, co było, zamiast zabrać się za swoją przyszłość, którą można w każdej chwili zmienić, a jeżeli jest się pewnym, że i tak nic to nam nie da – dać sobie spokój.

Jestem dziewczyną o różnych poglądach i specyficznym charakterze. Lubię czasami pomyśleć o życiu z góry, tak filozofować, co czasem prowadzi do tego, że pomagam ludziom w jakiś problemach życiowych układając zdania w taki sposób, aby sami mogli dojść do wniosku, co jest dla nich najlepsze.
Nie, to nie znaczy, że pomagam wszystkim. Taka miła nie jestem, niestety… Najbliżsi, którzy mieli odwagę podejść do mnie, zagadać i poznać – oni na to zasługują. Co z resztą? Hmm… Cóż, nie przejmuję się nimi, mówię im, że to ich sprawa.
Aktualnie zostałam przeniesiona z dawnego miejsca zamieszkania do Ikebukuro – jednej z Tokijskich dzielnic, gdzie podobno roi się od wszelakiego rodzaju gangów o różnych nazwach typu „Żółte Szaliki”, czy Dolarsy, o których mało kto wie i nie wiadomo, kto do niego należy.
Skąd wiem? – Kiedyś szukałam jakichś informacji o nich zarówno u moich znajomych, jak i w Internecie. Znalazłam tylko stronę prowadzoną przez założyciela tej grupy, niestety od nikogo do tej pory nie dostałam dobrego hasła, więc nie mogłam się zalogować, co chyba liczyło się z dołączeniem do nich.
Nie powiem, żeby mnie obchodziły jakiekolwiek tutejsze gangi. Mam to gdzieś, bo teraz muszę poszukać mieszkania, które załatwił mi znajomy znajomego… Na kartce miałam zapisaną nazwę ulicy i numer bloku. Wracałam właśnie ze stacji metra, gdzie spotkałam Shinrę. To on zajął się znalezieniem mi tymczasowego domu. Była z nim kobieta ubrana na czarno z motorem tego samego koloru. Nie mówiła nic, tylko pisała na palm topie i do tego nie zdjęła nawet kasku, żeby się ze mną przywitać.
Od razu przyszło mi na myśl, że pobyt tutaj nie będzie wcale nudny, skoro już na początku spotykam takowych ludzi, o ile to w ogóle był człowiek…
Skręcając w różne uliczki poszukiwałam ogłoszeń o stanowisko pracy, wchodziłam do różnych sklepów, a zaraz potem wychodziłam. Wszędzie było tak samo, nikt nie chciał przyjąć dziewczyny, która nie ukończyła szkoły. Jedyne, co mogłam zrobić, to w nadziei udać się do małego sklepiku monopolowego.
-Dzień dobry – przywitałam się obojętnie, kobieta odwróciła się do mnie stojąc za ladą i uśmiechnęła promiennie.
-Witam Cię młoda damo, w czym mogę Ci służyć?
-Właściwie, to ja chciałabym pani służyć, o ile wie Pani, o co mi chodzi – spróbowałam być jak najmilsza, żeby nie pomyślała sobie o mnie czegoś złego.
-Czyżbyś była tu nowa? Nie widziałam Cię nigdy w Ikebukuro – zauważyła opierając swoje ręce na blacie.
-Tak, zostałam przeniesiona i szukam pracy… Może przydam się na coś? Wie Pani… Zajęłaby się Pani domem, a ja bym obsługiwała klientów – zaproponowałam uśmiechając się do niej cały czas.
-Zgodzę się, ale uprzedzam, że zarabiać będziesz niewiele, bo i tak mało kto przychodzi do mojego sklepu – podeszła do drzwi, aby wywiesić karteczkę „Zamknięte”.
-Oczywiście, mi to nie przeszkadza – zapewniłam ją.
-Zatem przyjdź za trzy dni. To będzie… Czwartek – stwierdziła patrząc na kalendarz wywieszony na jednej ze ścian koloru jasnego brązu – Muszę wybrać się po towar do hurtowni, więc daję Ci czas na zaklimatyzowanie się w tym mieście. A i proszę – podała mi jakąś karteczkę – Jakbyś czegoś chciała się dowiedzieć, zadzwoń do mnie.
-Dziękuję bardzo Pani …
-Shena. Mów mi Shena, nie jestem aż taka stara – zaśmiała się, kiedy ja już chwytałam za klamkę.
-To do zobaczenia w czwartek, Shena – powiedziałam niepewnie wychodząc ze sklepu. Westchnęłam. Jak dobrze załatwić sobie pracę już pierwszego dnia pobytu w nowym miejscu.
Ruszyłam dalej według wskazówek, które dał mi Shinra, do mojego domu. Okazało się, że do pracy będę miała bardzo blisko, tylko pięć minut drogi, gdy stanęłam przed wielkim, ale niezbyt zadbanym budynkiem.
-Jak mnie w ogóle będzie na niego stać? – zaczęłam się zastanawiać, bo martwiłam się, że wyjdzie na to, iż będę musiała spać pod mostem…
Weszłam na klatkę schodową, jeszcze raz spojrzałam na karteczkę. Weszłam do windy wciskając guziczek, winda od razu ruszyła zawożąc mnie na szóste piętro. Odszukałam drzwi z numerem 66 i weszłam do niego dzięki kluczykowi, który dał mi ten sam facet, który załatwił mi owe mieszkanie. Rozejrzałam się po korytarzu, gdzie zostawiłam walizkę i torbę, zdjęłam buty wchodząc do pierwszego pokoju po lewej, gdzie znajdowała się niewielka kuchnia. Była tam kuchenka, lodówka, kilka szafek i stół przy którym stało kilka krzesełek.
Skierowałam swoje stopy tym razem na prawą stronę korytarza, drzwi umieszczone na ukos od wejścia do kuchni prowadziły do garderoby, niewielkiej, ale akurat na moje rzeczy wystarczy. Zamknęłam drewniane drzwi idąc do tych obok, gdzie mieściła się łazienka z kabiną prysznicową, umywalką, sedesem. Była tam również szafeczka na przybory kosmetyczne, lustro umieszczone nad zlewem, a w rogu stała suszarka (ta, na której się ubrania rozwiesza) z pełnym wyposażeniem w kilka spinaczy.
Na końcu korytarza nie było nic, tylko ściana z oknem, a pod nim stał duży kwiatek, który od razu mi się spodobał, ale bardziej zaciekawił mnie pokój, który znajdował się obok kuchni. Na wejściu stała kanapa, a przed nią na ścianie wisiał telewizor plazmowy, pod nim mała komoda. Po prawej stronie schodki w górę prowadzące do łóżka dwuosobowego, które było oddzielone półścianką od reszty pokoju. Wyglądało to tak, jakbym miała spać na scenie, co było dość dziwne. Stamtąd miałam widok przez okna na miasto, mogłam też wyjść na balkon, gdzie wszystko wyglądało jeszcze lepiej, niż przez samo okno. Odetchnęłam – chyba świeżym – powietrzem mimowolnie uśmiechając się do siebie.
Mimo wszystko nie wiedziałam jeszcze, dlaczego tutaj się znajduję, ale próbowałam nie dopuścić do siebie tej myśli, tylko zając się sobą, więc udałam się na korytarz, gdzie zastałam moją walizkę. Weszłam z nią do garderoby po kolei wypakowując wszystkie ubrania. Jedne lądowały na półkach, a inne na wieszakach, przeważnie były to bluzy i kurtki, bo sukienek żadnych nie miałam, nawet spódnicy nikt nie znajdzie w mojej garderobie.
Po skończonym wypakowywaniu ległam na kanapę wpatrując się ślepo w sufit, westchnęłam zastanawiając się, co ja mam dalej robić. Wiem, że jeśli nic nie zacznę robić, to nie będzie mnie stać na wynajem tego mieszkania, które naprawdę jest wspaniałe i jak dla mnie, idealne. Chyba jedynym wyjściem będzie chodzenie do szkoły… Może wtedy ktoś zlituje się i przyjmie licealistkę do jakiejś porządniejszej pracy.

Tak więc pod wieczór zebrałam, niechętnie, swoje cztery litery z papierami pamiątkowymi zakończenia poprzednich szkół, do pobliskiego liceum. Wchodząc przez bramę główną miałam nadzieję, że zastanę jeszcze sekretarkę, albo i nawet samego dyrektora, aby mógł przejrzeć te świstki papieru i powiedzieć, czy mogę się tu uczyć.
Weszłam do środka wielkiego budynku, odszukałam mój cel i zapukałam trzy razy do drzwi. Wzięłam głęboki wdech chwytając za klamkę, otworzyłam je. Za dość sporym biurkiem, na którym stał monitor komputera, fax i całym stosem papierów siedział mężczyzna, patrzył się na mnie.
-Witam panienkę, w czym mogę służyć? – podniósł się zdejmując okulary – Nie widziałem Cię jeszcze… Chyba nie chodzisz do tej szkoły? – spytał lekko zdziwiony okrążając całe biurko, aby dojść do mnie.
-Tak, chciałam się zapisać, nie miałam szansy zrobić tego wcześniej – powiedziałam bez skrupułów podając mu papiery, które trzymałam w rękach.
-Ach, oczywiście, że możesz teraz. W końcu to nie jest środek semestru, czy coś – założył okulary na nos – Tylko… - zaczął przeglądać moje dokumenty – Nie, wszystko jest w porządku, a więc jutro zgłoś się do mnie – wrócił do swojego poprzedniego miejsca – Wtedy Ci powiem, do której klasy będziesz chodzić. Teraz jestem trochę zajęty – wyznał zasiadając na krzesełku.
-Mhm, a co z mundurkiem? – podeszłam bliżej krzyżując ręce na piersi.
-Fakt – pstryknął palcami – Zapomniałbym – otworzył jedną ze swoich szufladek i począł intensywnie w niej czegoś szukać, aż w końcu podał mi 3 komplety ubrań – Zostało ich jeszcze trochę, wybierz swój rozmiar – uśmiechnął się, a ja skrzywiłam usta przyglądając się im po kolei, wzięłam ten właściwy oddając sekretarzowi resztę.
-Dziękuję i dowiedzenia – powiedziałam na odchodne wychodząc przez drzwi, kątem oka widziałam, że mężczyzna uśmiecha się do mnie na do widzenia.
Schowałam mundurek do torby stojąc przy przejściu dla pieszych. Westchnęłam zerkając na ludzi dookoła mnie, wśród nich widziałam tych, z którymi będę chodziła do szkoły, a może nawet i do klasy. Rozpoznałam ich po tym samym odcieniu ubrania, jakie ja dostałam, a gdy zobaczyłam stojącą z nimi dziewczynę, już wiedziałam, że na pewno chodzą do tej samej szkoły, do której się zapisałam.
Oprócz nich dało się również wyłapać matki wracające z zakupów, pary zakochanych, jak i tych, którzy po ciężkim dniu pracy czekali z niecierpliwością na zmianę świateł, aby szybko wrócić do domu, najeść się i spędzić miło koniec tego dnia ze swoją rodziną.
Samochody stanęły, wszyscy ruszyli, a za nimi ja. Wszystko wydawało się być takie, jak w każdym innym normalnym mieście, gdy nagle coś przemknęło mi przed oczyma. Spojrzałam do góry, gdzie spostrzegłam drzwi, koło, siedzenie, następnie automat z napojami i ławka. Patrząc w lewą stronę zobaczyłam zarys chłopaka o czarnych włosach, prawdopodobnie uciekał od latających przedmiotów. Kiedy odwróciłam się w drugą stronę ujrzałam dość wysokiego chłopaka w okularach o blond włosach w stroju barmana, w ręku trzymał trochę powykrzywiany znak drogowy. Tak samo, jak tamten, przebiegł mi przed nosem krzycząc:
-Izaayaaa! – i tyle ich widziałam, wszystko wróciło do normy, jakby to było normalnie dla wszystkich, którzy byli świadkami tego zdarzenia. Postanowiłam iść w ich ślady i jak gdyby nigdy nic ruszyłam w stronę swojego domu.

Myślę, że jak na początek wystarczy.... A na zakończenie filmik z moimi trzema ulubieńcami:


6 komentarzy:

  1. Jak już wspominałam gdzieś tutaj, gdzieś, bo nie pamiętam dokładnie- Drrr zaczęłam, ale porzuciłam. Jakoś nie potrafiła mnie zainteresować. Teraz maltretuję Gintamę i Fairy Tail <3
    W każdym razie, Izaya wydawał mi się zbyt przerysowany i już widzę, jak milion fanek próbuje naśladować jego zmysł męczenia, ale pomagania ludziom. Reszta postaci jest mi raczej obojętna, ze względu na to, że po prostu ich nie znam. XD
    ~*~
    O tak, pozerów-lanserów (bo tak ich nazywam) jest naprawdę baardzo dużo. XD
    cóż za depresyjne podejście do świata. Mam nieco inne podejście do tego wszystkiego. Przede wszystkim uważam, że wcale nie jest tak źle, a zaufaniem obdarzam niemalże każdego. Dopiero po czasie wychodzi co wychodzi.
    ~*~
    Hm, myślę, że nie można skierować stóp w stronę, tylko kroki.
    Biedna, musi w kółko powtarzać, że jest nowa. Powinna mieć takie przezwisko. XD
    Ciekawe zakończenie rozdziału- bardzo ładny opis. Co prawda, fabuła trochę zamulasta jak na sam początek, ale, kto powiedział, że trzeba wiecznie pisać o szczęśliwych rzeczach. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwóch moich ulubionych bohaterów - Izaya i Kida <3

    Opko jest zajebiste ~~(*-*)~~ Chcę strasznie kontynuację <3 na początku kiedy to zobaczyłam powiedziałam "O Boże jakie to długie" Ale kiedy dochodziłam do końca "Czemu się już to skończyło?!". Rozumiesz? Więc masz napisać szybko drugą część inaczej Niko cb zje xD I mam pytanko? Historia będzie zupełnie taka sama ja w Drrr? (chodzi mi tu najbardziej o wątek z dziewczyną związaną z Kidą)

    Pozdrawiam Niko ;**

    PS. SZYBKO ZRÓB KONTYNUACJĘ! NAJLEPIEJ JUTRO =w=

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka! DRR :3
    nie wiem czy mnie pamiętasz...
    pamiętasz Aggie? :3
    mam małą niespodziankę na blogu xd
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nn, zapraszam na www.od-nave.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń